Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Autor |
Wiadomość |
kropeczka_ns
Gaduła
Dołączył(a): Pt paź 12, 2012 11:52 am Posty: 680
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Mam parę słów do Tomcia Po pierwsze może wy wiecie ale ja nie wiem co to jest arcykatolik, bo się z taką religią jeszcze nie spotkałam. Tomcio dał przykład ex-żony (tak? dobrze zrozumiałam?) którą nazwał "arcykatoliczką" (no ok, nie nabijam się, niech będzie że napisał poprostu że była katoliczką) i że nakłaniała go do wspólżycia przed ślubem (tak było Tomciu?) i że piła alkohol. Co z tego ma wynikać? Każdy katolik wie, że współżycie przed ślubem to grzech. To że ktoś deklarując się jako katolik do tego nakłaniał, świadczy o tym że miał grzech, o niczym mniej ani niczym więcej. Grzechy takie czy inne popełnia każdy człowiek. Jeśli ta pani uważała że nie jest to grzech, to pozostawia wiele do życzenia jej wiedza o nauce KK którą podobno wyznaje. Ludzie są różni, wiadomo, takie osobniki też chodzą po tym świecie wcale nie rzadko. No chyba że zdefiniujemy "arcykatolika" jako "katolika który nie uznaje VI przykazania'' Punkt drugi, alkohol. Umiarkowane, okazyjne spożycie alkoholu przez dorosłą osobę grzechem nie jest. Grzechem jest nadużywanie, prowadzenie po alkoholu, picie i częstowanie nieletnich itp. Wiadomo. Tomcio jest abstynentem, i dobrze, taki jest jego wybór i jego prawo, jest spora grupa ludzi taką drogę wybierajacych, co oczywiście nie znaczy że KK zakazuje spożycia alkoholu wogóle. Tzn nie znaczy że jeśli znasz kogoś kto napije się trochę alkoholu przy okazji nie upijając się i zachowując się kulturalnie to ta osoba grzeszy lub sprzeciwia się wierze. Jeżeli nadużywa lub popełnia wykroczenia pod wpływem, oczywiście grzeszy i to zazwyczaj cięzko. Jeżeli czyimś kryterium wyboru partnera życiowego jest abstynencja, ma prawo, i to jest jego wybór. No i pytanie na wstępie. Czy niewierzący może byc zbawiony. Moim zdaniem, jeśli jest w pełni świadomie niewierzący- czyli świadomie odrzuca wiarę którą zna i miał okazję poznać- obawiam się że z wielu zdań w Biblii, nie tylko tych zacytowanych przez Elbrusa może wynikać, że nie, nie może.
_________________ Ania
|
Cz sty 30, 2014 12:41 pm |
|
 |
Tomcio Paluszek
Gaduła
Dołączył(a): Cz mar 13, 2008 3:33 pm Posty: 771 Lokalizacja: Zielona Góra
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Mam parę słów do kropeczki_ns  Arcykatolik to jest taki super katolik, hi-fi stereo i w ogóle  Cytuj: Tomcio dał przykład ex-żony (tak? dobrze zrozumiałam?) którą nazwał "arcykatoliczką" (no ok, nie nabijam się, niech będzie że napisał poprostu że była katoliczką) i że nakłaniała go do wspólżycia przed ślubem (tak było Tomciu?) i że piła alkohol.
Ex-dziewczyny, znaczy się sympatii. Dokładniej rzecz biorąc 2 kolejnych sympatii. Pod wieloma względami zupełnie odmiennych, ale pod kilkoma, szczególnie alkoholu i seksu takich samych. Cytuj: Każdy katolik wie, że współżycie przed ślubem to grzech. To że ktoś deklarując się jako katolik do tego nakłaniał, świadczy o tym że miał grzech, o niczym mniej ani niczym więcej. Grzechy takie czy inne popełnia każdy człowiek. Jeśli ta pani uważała że nie jest to grzech, to pozostawia wiele do życzenia jej wiedza o nauce KK którą podobno wyznaje. Ludzie są różni, wiadomo, takie osobniki też chodzą po tym świecie wcale nie rzadko. No chyba że zdefiniujemy "arcykatolika" jako "katolika który nie uznaje VI przykazania''
Ocena w kategoriach grzechu nie jest specjalnie przekonująca dla ateisty. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie pewien romantyzm... Niespieszne odkrywanie siebie... A także odpowiedzialność za ewentualne powołanie nowego życia, które przecież w takim układzie może nastąpić a współżyjący nie tworzą jeszcze oficjalnej rodziny i nie wiedzą czy takową w przyszłości stworzą. Dopiero się poznają... W jednym z przypadków Tomcio miał wrażenie, ze chodzi o tzw. złapanie na dziecko... Cytuj: Punkt drugi, alkohol. Umiarkowane, okazyjne spożycie alkoholu przez dorosłą osobę grzechem nie jest. Grzechem jest nadużywanie, prowadzenie po alkoholu, picie i częstowanie nieletnich itp.
Co do grzechu patrz punkt wyżej. Tomcio doskonale zna nauczanie KK w tej kwestii. Tomcio ma pop prostu w tej kwestii zdecydowanie wyższe wymagania niż możliwości przeciętnej katoliczki (a może nawet i arcykatoliczki  ) Wszystkie poznane przez Tomcia okazały się tzw. niedzielnymi pijaczkami. Ani Tomcio ani KK nie uważają tego za grzech. Ponadto Tomcio nie uogólnia nie nie uważa, ze każda katoliczka jest taka. Jednak w przeciwieństwie do KK Tomciowi się to nijak nie podoba. Po tych doświadczeniach Tomcio stwierdził, że szczęśliwy związek jest w stanie zbudować tylko z abstynentką. Oprócz względów natury ideowej w grę wchodzą czysto praktyczne np. organizacja spotkań rodzinnych itp. Jeśli druga strona jest pijąca to chce i sama pić i stawiać innym. Jeśli do tego dodamy, że najbliższa rodzina Tomcia jest taka sama jak Tomcio to widać, że osobie pijącej będzie się tu bardzo trudno odnaleźć, podobnie jak Tomciowi było trudno się odnaleźć w rodzinach, gdzie alkohol był ważnym i celebrowanym elementem bycia razem. Cytuj: Czy niewierzący może byc zbawiony. Moim zdaniem, jeśli jest w pełni świadomie niewierzący- czyli świadomie odrzuca wiarę którą zna i miał okazję poznać- obawiam się że z wielu zdań w Biblii, nie tylko tych zacytowanych przez Elbrusa może wynikać, że nie, nie może.
Moim zdaniem także nie. W innym przypadku religia byłaby w zasadzie bez sensu. Po co tracić czas na rytuały, msze itp. jak każdy byłby zbawiony? No i znika straszak w postaci piekła, a niestety część osób potrzebuje czegoś takiego aby względnie moralnie żyć.
_________________ Sapere aude!
|
Cz sty 30, 2014 1:14 pm |
|
 |
Qwerty
Gaduła
Dołączył(a): Pn gru 16, 2013 11:45 pm Posty: 824
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Tomcio Paluszek napisał(a): Jeśli druga strona jest pijąca to chce i sama pić i stawiać innym. Jeśli do tego dodamy, że najbliższa rodzina Tomcia jest taka sama jak Tomcio to widać, że osobie pijącej będzie się tu bardzo trudno odnaleźć, podobnie jak Tomciowi było trudno się odnaleźć w rodzinach, gdzie alkohol był ważnym i celebrowanym elementem bycia razem. Obawiam się, że szukasz jakiś arcy-idealnych rozwiązań. Arcy-abstynent z rodziny arcy-abstynentów szuka arcy-abstynentki z rodziny arcy-abstynenckiej. Życzę oczywiście powodzenia, ale szansę na sukces sam sobie oblicz - zadanie będzie trudne i to nie tylko w Polsce i to nie tylko wśród katolików. I tak w ogóle to chyba nie o to chodzi. Jest przecież coś takiego, jak możliwość dogadania się, wzajemne tolerowanie różnic, uczenie się siebie. Mój teść uwielbia sobie chlapnąć przy każdej okazji. Ja niekoniecznie (ewentualnie jeden kieliszek i nie mam ochoty na więcej). No i co z tego? Nauczył się teść, że zięciowie (bo szwagrostwo też pić nie lubi), do picia się nie nadają. Oczywiście przy każdej okazji o tym wspomni, ale to już w zasadzie jest towarzyski oklepany żart, więc machnie ręką, jak i ja machnę. I żyjemy sobie dalej w zgodzie i wzajemnym szacunku.
|
Cz sty 30, 2014 3:08 pm |
|
 |
witoldm
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn mar 20, 2006 11:39 pm Posty: 3621 Lokalizacja: Roztocze
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Niewierząca osoba i zbawienie. Temat zaakcentowany, lecz nie wiadomo czy pytający dobrze rozumie co to jest zbawienie? Otóż rolą zbawienia jest, unikanie niepotrzebnych, zwłaszcza wprost głupich działań. W tym kontekście, każdy kto postępuje zgodnie z zasadami nie szkodzenia w ogóle, już jest zbawiony, także niewierzący.
_________________ prezydent Legionu Maryi p.Brzozówka
|
Cz sty 30, 2014 3:22 pm |
|
 |
Tomcio Paluszek
Gaduła
Dołączył(a): Cz mar 13, 2008 3:33 pm Posty: 771 Lokalizacja: Zielona Góra
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Cytuj: Obawiam się, że szukasz jakiś arcy-idealnych rozwiązań.
Arcy-abstynent z rodziny arcy-abstynentów szuka arcy-abstynentki z rodziny arcy-abstynenckiej.
Życzę oczywiście powodzenia, ale szansę na sukces sam sobie oblicz - zadanie będzie trudne i to nie tylko w Polsce i to nie tylko wśród katolików.
No wiesz Qwerty, jakby co to mam też kontakt z grupą muzułmanów, a oni i one rzecz jasna, przynajmniej teoretycznie, są arcyabstynentami. W praktyce jednak różnie z tym bywa  Cytuj: I tak w ogóle to chyba nie o to chodzi.
Jest przecież coś takiego, jak możliwość dogadania się, wzajemne tolerowanie różnic, uczenie się siebie.
Są różnice do akceptacji, są i takie, których zaakceptować się nie da. Mnie przeraża człowiek będący po choćby minimalnym widocznym wpływem alkoholu. Nie rozumiem tego, nie pojmuję tego i nie ukrywam, że brzydzę się tego (ale nie w sensie grzechu i moralności!!!). Jestem w stanie zaakceptować bardzo powolne sączenie czegoś niskoprocentowego (piwo, wino). Wódki, szczególnie w ręku kobiety nie zdzierżę. Wódczane obyczaje, te gesty wrzutu do gardła, uważam za wyjątkowo wulgarne. Żalę się na te 2 panie bo one od początku wiedziały z kim się zadają a ja od początku jasno mówię jaki jestem. I na początku twierdziły, że ich spożycie z grubsza mieści się w mojej tolerancji. Życie boleśnie to zweryfikowało... Problem z alkoholem jest taki, że on działa i efekty tego działania widać już od niewielkich ilości. Obecność abstynenta, zaburza radość pijących, nawet jeśli ten abstynent ani słowem nie wspomina o piciu/niepiciu. Abstynent czuje się z każda kolejką coraz bardziej nieswojo a pijący tracą komfort picia. Ja akurat nie prowadzę żadnej krucjaty, nagonki, uświadamiania. To co kto pije, jak i gdzie interesuje mnie tylko i wyłącznie w kontekście ewentualnej życiowej partnerki. Trzymam się zasady "Żyj sam jak chcesz i daj żyć innym jak oni chcą". Problem właśnie w tym, że owi oni nie zawsze są skłonni postępować wg tego hasła. Przykład był nawet na tym forum w postaci postu bdiduta, który zabronił mi za moje własne pieniądze zorganizować mojego własnego wesela zgodnie z moimi marzeniami. Oczywiście ta zasada nie ma zastosowania w związku dwojga osób bo wtedy żyje się wspólnie i to narzuca konieczność podobnego stylu życia. Co ciekawe nie mam żadnych problemów z przyjaciółmi, choć większość z nich lubi pić. Ale faktem jest, że jako osoba nad wyraz introwertyczna, generalnie nie imprezuję z nimi i nie muszę z nimi obcować w stanie po spożyciu. Natomiast obie próby wniknięcia w rodziny pijące zgodnie z obowiązującym w Polsce kodem kulturowym (nie patologiczne!!) zdecydowanie nie były udane. I agresja wychodziła od nich a nie ode mnie. Ludzie są też bardzo różni i po prostu trzeba szukać. Znam też abstynentkę bardzo podobną w tym względzie do mnie, ale różniąca się pod wieloma innymi względami, istotnymi w związku. Takowego więc nie stworzyliśmy... Sama abstynencja szczęścia i zgody w żaden sposób nie zapewni. Jedynie nieco ułatwi...
_________________ Sapere aude!
|
Cz sty 30, 2014 4:16 pm |
|
 |
nesto
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Niewierzący nie może zostać zbawiony. Wierzący również nie. Nie ma czegoś takiego jak "zbawienie" 
|
Cz sty 30, 2014 4:17 pm |
|
 |
Qwerty
Gaduła
Dołączył(a): Pn gru 16, 2013 11:45 pm Posty: 824
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
@Tomcio W sumie to rozumiem. Jeśli towarzystwo ostro "wrzuca" kielichy jeden za drugim, to rzeczywiście po chwili, niepijący dla nich to "albo świnia, albo donosiciel" (takie stare powiedzonko  ), jeśli nawet wprost tego nie powiedzą. Z tym, że wydaje mi się, że coraz więcej jest niepijących - choćby z powodu tego, że w każdej rodzinie jest kierowca. Z dzieciństwa pamiętam jeszcze imprezy, na których uczestnicy słaniali się a nawet leżeli pod stołem. Od dłuuuuuuugiego już czasu czegoś takiego nie widziałem. Tak więc, w moim przypadku, po jakimś czasie ci pijący gromadzą się w jednym kącie imprezy a niepijący w drugim i w ten sposób każda grupa działa na podobnych częstotliwościach. Oczywiście jest jakiś zakres tolerancji - to prawda. Ja, jako wierzący, jeśli kogoś nie mogę zdzierżyć, to się za niego i siebie modlę, żebyśmy jednak jakoś mogli się dogadać. Ogólnie - nie wiązałbym sprawy picia z katolicyzmem. To uwarunkowanie społeczne, kulturowe a wyznanie się jakoś na to nakłada. Prawdą jest, że ludzie prawdziwie wierzący nie "chleją" na umór. Jeśli coś takiego się dzieje, to pewnie i z wiarą coś jest nie tak...
|
Cz sty 30, 2014 4:53 pm |
|
 |
witoldm
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn mar 20, 2006 11:39 pm Posty: 3621 Lokalizacja: Roztocze
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
nesto napisał(a): Niewierzący nie może zostać zbawiony. Wierzący również nie. Nie ma czegoś takiego jak "zbawienie"  Czyż byś -nestro- uważał że nie ma możliwości niczego zmienić, w swoich zachowaniach by nie szkodzić swoimi działaniami innym.
_________________ prezydent Legionu Maryi p.Brzozówka
|
Cz sty 30, 2014 5:52 pm |
|
 |
nesto
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
witoldm napisał(a): nesto napisał(a): Niewierzący nie może zostać zbawiony. Wierzący również nie. Nie ma czegoś takiego jak "zbawienie"  Czyż byś -nestro- uważał że nie ma możliwości niczego zmienić, w swoich zachowaniach by nie szkodzić swoimi działaniami innym. Nie rozumiesz co czytasz. Podobno większość społeczeństwa w Polsce ma podobny problem. Jest was "większość" czyli "macie rację" 
|
Cz sty 30, 2014 6:23 pm |
|
 |
witoldm
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Pn mar 20, 2006 11:39 pm Posty: 3621 Lokalizacja: Roztocze
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
nesto napisał(a): witoldm napisał(a): nesto napisał(a): Niewierzący nie może zostać zbawiony. Wierzący również nie. Nie ma czegoś takiego jak "zbawienie"  Czyż byś -nestro- uważał że nie ma możliwości niczego zmienić, w swoich zachowaniach by nie szkodzić swoimi działaniami innym. Nie rozumiesz co czytasz. Podobno większość społeczeństwa w Polsce ma podobny problem. Jest was "większość" czyli "macie rację"  No dobrze że mnie uświadamiasz, że nie uznajesz słowa zbawienie. Lecz czy uznajesz to, że należy coś uczynić samemu by nie szkodzić innym?
_________________ prezydent Legionu Maryi p.Brzozówka
|
Cz sty 30, 2014 6:36 pm |
|
 |
nesto
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Podstawą moralności w moim kręgu kulturowym jest zasada, aby nie szkodzić innym, wszystkim pomagać, być tolerancyjnym i kształcić charakter. Czy jest Bóg, czy go nie ma - postępować będę tak samo. Starał będę się innym pomagać, a nie szkodzić. Co ma do tego wymyślony mit dot. jakiegoś "zbawiania"?
|
Cz sty 30, 2014 6:41 pm |
|
 |
Arwena
Niesamowity Gaduła
Dołączył(a): Cz mar 08, 2007 7:53 pm Posty: 2590
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Tomcio Paluszek napisał(a): Cytuj: Czy niewierzący może byc zbawiony. Moim zdaniem, jeśli jest w pełni świadomie niewierzący- czyli świadomie odrzuca wiarę którą zna i miał okazję poznać- obawiam się że z wielu zdań w Biblii, nie tylko tych zacytowanych przez Elbrusa może wynikać, że nie, nie może.
Moim zdaniem także nie. W innym przypadku religia byłaby w zasadzie bez sensu. Po co tracić czas na rytuały, msze itp. jak każdy byłby zbawiony? No i znika straszak w postaci piekła, a niestety część osób potrzebuje czegoś takiego aby względnie moralnie żyć. ( podkreślenie moje) Jeżeli tak uważasz, no to po co pytasz: Tomcio Paluszek napisał(a): No własnie - na przykład moja niewiara? Całkowicie zawiniona bo w liceum księża widzieli we mnie swego przyszłego kolegę. Oazy i te sprawy... A potem dogłębna lektura Biblii i w wyniku odejście. Teraz ateizm niemal dawkinsowski... Do tego całkowita asceza. Nigdy w swoim prawie piećdziesięcioletnim życiu nie powąchałem alkoholu, tytoniu, kawy ani żadnych innych narkotyków, nigdy w życiu nie byłem na dyskotece, w kinie dosłownie kilkanaście razy, nie oglądam telewizji, nie uprawiam seksu pozamałżeńskiego, małżeńskiego zresztą też nie bo jestem kawalerem, nigdy nie przekląłem, nie używam pirackiego oprogramowania itepe itede. Na działce mam w altanie bezdomnego, który sam chce tam być mimo, że wielokrotnie próbowałem załatwić mu coś lepszego, sporą część swoich dochodów poświęcam na działalność charytatywną. De facto moje życie składa się z pracy zawodowej, lektury książek (w zasadzie tylko bardzo poważnych i bardzo naukowych), sportu, nadzwyczaj skromnego, niemal pustelniczego pożywienia i snu.
Który krąg piekielny zostanie mi przeznaczony???
|
Cz sty 30, 2014 6:51 pm |
|
 |
Tomcio Paluszek
Gaduła
Dołączył(a): Cz mar 13, 2008 3:33 pm Posty: 771 Lokalizacja: Zielona Góra
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Ale moje pytanie brzmi: Cytuj: Który krąg piekielny zostanie mi przeznaczony???
Przy okazji - mam nadzieję, że w żadnym z piekielnych kręgów nie ma alkoholu 
_________________ Sapere aude!
|
Cz sty 30, 2014 6:54 pm |
|
 |
Elbrus
Dyskutant
Dołączył(a): Wt maja 01, 2012 3:42 pm Posty: 492
Płeć: mężczyzna
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Tomcio Paluszek napisał(a): mam nadzieję, że w żadnym z piekielnych kręgów nie ma alkoholu Może alkoholu tam nie będzie, ale bez wątpienia będą tam pijacy (por. Galatów 5:21).
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)(NJB)
|
Cz sty 30, 2014 7:02 pm |
|
 |
Tomcio Paluszek
Gaduła
Dołączył(a): Cz mar 13, 2008 3:33 pm Posty: 771 Lokalizacja: Zielona Góra
|
 Re: Niewierząca osoba - czy mogłaby zostać zbawiona?
Czyli nigdy się od tego diabelstwa nie uwolnię... 
_________________ Sapere aude!
|
Cz sty 30, 2014 7:06 pm |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Bing [Bot] i 6 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|