Pozwole sobie pokazac jeszcze inne zdjecia, ktore ostatnio wykonalem.
Miejsce:
Old Fort Niagara i okoliczny park.

Ponizej slynny widok na Toronto:



Nie mialem szczescia. Pogoda byla nienajlepsza- duza wilgotnosc, powietrze niezbyt przejrzyste.
Efekt jest taki, ze Toronto "
wisi nad woda".
Najpewniej jest "
odciete" przez te mgielke, ktora widac na zdjeciu, ktore pokazywal watchman.
Przypuszczam, ze jest to podobny efekt do "
znikania szosy" daleko na horyzoncie.
Ale od razu zaznaczam, ze nie chodzi mi o samo Toronto. Dyskusja nad jego widokiem nie ma zadnego sensu. Globalisci beda sie bowiem dopatrywac "
obnizenia", ktorego nie ma.
Sprawa jest nie do rozstrzygniecia na podstawie tego zdjecia.
Najlepszy jest jasny i prosty test:
tak/nie, jest/nie ma, widac ewidentnie/nie widac na pewno.
I tego wlasnie tam szukalem, przy okazji odpoczynku i zwiedzania.
A pomimo zlej pogody ( do fotografowania) zostalem nagrodzony przez Pana Jezusa.
Po kilku godzinach zwiedzania i spacerowania dzien sie nieco posunal, slonce zmienilo polozenie na niebie.
Wszyscy fotografujacy okolice skupiali sie na widoku Toronto.
Ale mnie zainteresowalo co tez moze byc widac "
po bokach".
Poczatkowo nic waznego nie bylo widac.
Tylko woda na horyzoncie.
(Poza jednym miejscem, w ktorym bylo widac "
lad wiszacy w powietrzu" nad horyzontem wodnym)
Ale gdy slonce przeszlo na niebie w inne miejsce (doslownie, bo to slonce krazy nad ziemia, a nie ziemia sie kreci), to udalo mi sie wykonac nastepujace zdjecia, ktore teraz pokaze.
Ale zanim to uczynie, to najpierw pokaze miejsce wykonywania zdjec, kierunek celowania i okolice w ktora najpewniej skierowalem obiektyw.


Fort Niagara State Park.
Miejsce w poblizu parkingu dla samochodow.
Na granicy parkingu i "
trawy" (byla wyschnieta).
Z grubsza tak, jak zaznaczylem szpilka na mapie.
Ostatnie zdjecia pokazuja tez najbardziej prawdopodobny kierunek fotografowania: mniej wiecej od 281 do 283 stopni.

Okolica miejsca wykonywania zdjecia.
Widac parking.
Ja stalem mniej wiecej "
po prawej rece" w stosunku do tego widoku (nie widac na zdjeciu).

Powyzej widok na Toronto z tego miejsca.
Na minimalnym zblizeniu.
Wysokosc tego miejsca, to ok. 10-11 metrow nad tafla wody.
Przyjmuje zatem na wlasna niekorzysc wysokosc obiektywu nad poziomem wody 13 metrow.
Ale zanim pokaze wlasciwe zdjecia, to najpierw pokaze mapke z okolica w ktora celuje obiektyw oraz opisze co wykonywalem juz po zrobieniu zdjec.

Obiektyw celuje najpewniej w tym kierunku, jaki pokazuje srodkowa z czerwonych linii.
Linie skrajne pokazuja zakres celowania obiektywu z bardzo duzym marginesem bledu.
Po zrobieniu zdjecia badalem obszar w zaznaczonym zakresie, chcac odpowiedziec sobie na pytanie czy lad z tego obszaru moze byc widoczny na zdjeciu wykonanym z miejsca, ktore pokazalem, jezeli prawdziwym jest
globus wielko-babilonski i nowo-egipski ?
Jak to robilem?
Najpierw sporzadzilem sobie "
tabelke obnizen" zawierajaca odleglosc (poczawszy od 51 km), domniemane (urojone) "
obnizenie" wynikle z "
globusa" odpowiadajace tej odleglosci oraz potrzebna wysokosc nad poziomem morza aby obiekt z danej odleglosci mogl wystawac ponad horyzont "
zakrzywionej" ziemi.
Google Earth podaje wysokosc nad poziomem morza, nie nad poziomem jeziora.
Jezioro Ontario wedlug Google lezy ok. 73-75 metrow nad poziomem morza (tafla jeziora przy brzegu).
Jezeli zatem, przykladowo dla odleglosci 51 km (wysokosc patrzenia 13 metrow nad tafla jeziora) obnizenie wynosi 113 metrow, to aby lad odlegly o 51 km mogl wystawac nad horyzont, jego wysokosc n.pm musi wynosic 183 m.n.p.m. Trzeba do "
obnizenia" dodac 73-75 metrow (wysokosc tafli jeziora nad poziom morza). Dodaje na okraglo tylko 70 metrow, na wlasna niekorzysc.
Przykladowo:
Odleglosc 53 km => obnizenie=126 metrow => wysokosc n.p.m (aby moglo wystawac nad horyzont) > 196m.
Odleglosc 55 km => obnizenie=139 metrow => minimalna wysokosc "
wystawania" w metrach npm > 209 metrow.
itd.
Nastepnie za pomoca Google Earth, przy pomocy narzedzia zwanego "
miarka", zaznaczajac poczatek odcinka w miejscu gdzie robilem zdjecia ("
Lawka") badalem czy dany obszar moze wystawac nad horyzont, przy zalozeniu prawdziwosci
globusa.
Zaczynalem sprawdzanie od gornej z trzech zaznaczonych czerwonych linii. Poruszalem sie poprzecznie i stopniowo wglab ladu, w kierunku najnizszej z trzech linii (srodkowa pokazuje najbardziej prawdopodobny kierunek). Potem wracalem w kierunku gornej.
Kierunek poruszania sie kursorem wglab ladu: od gornej linii do dolnej- poniewaz z uksztaltowania wybrzeza wynika, ze to, co przy dolnej lezy dalej, niz to co przy gornej.
Przykladowo:
Dojezdzam kursorem do wybrzeza, przy gornej czerwonej linii, odleglosc ok. 55 km, obnizenie jej odpowiadajace=139 metrow. Wysokosc n.p.m, ktora moglaby wystawac nad horyzont wynosi wiec 209 metrow. Google pokazuje wysokosc 81 metrow. Zatem nie moze wystawac.
Lecz teraz ja "
mam w pamieci" wysokosc 209 metrow.
Poruszajac sie kursorem nad terenem, jak opisywalem (od gornej linii do dolnej, w poprzek i stopniowo wglab ladu) i odczytujac wysokosci nad poziomem morza poszukuje najblizszego terenu, ktory osiagnalby wysokosc 209 metrow.
Jezeli wysokosc terenu rosnie, ale nie przekracza 209 metrow, to ignoruje taki obszar, nie zwracam na niego uwagi.
Jezeli bowiem to co nizsze niz 209 metrow nad poziomem morza nie moze wystawac nad horyzont z odleglosci 55 kilometrow, to nie moze wystawac i z dalszej odleglosci. A ja poruszam sie w poprzek i wglab, czyli zwiekszajac odleglosc.
Dopiero wiec, gdy natrafie na teren wyzszy, niz 209 metrow npm, to zatrzymuje sie, sprawdzam odleglosc i dokonuje nowych przeliczen (czyli odczytow z tabelki).
W okolicy Burlington, przy dolnej czerwonej linii natrafiam wiec na jakies wzgorza- wysokosc ponad 230 metrow. Sprawdzam odleglosc. Google Earth pokazuje 69 km. Odczytuje z tabelki: dla 67.5 km odleglosci obnizenie wynosi 233 metry => konieczna do wystawania wysokosc npm =303 metry npm.
Zatem te wzgorza rowniez nie moga wystawac.
Teraz w pamieci mam juz 303 metry, szukam obszaru o wysokosci conajmniej 303 metry, wciaz poruszajac sie w poprzek i wglab. Nizsze odleglosci niz 303 metry mnie nie interesuja, bo jezeli to co nizsze niz 303 metry npm nie wystaje nad horyzont globusowy z odleglosci 67.5 kilometra, to nie wystaje i z dalszej.
Dopiero wiec gdy natkne sie (poruszajac sie w poprzek i wglab ladu) na obszar wyzszy niz 303 metry- dokonam ponownego zweryfikowania.
I tak dalej.
Otoz poruszajac sie kursorem nad tym obszarem, wedlug metody ktora opisalem stwierdzilem, ze w zakreslonym przeze mnie obszarze (miedzy skrajnymi czerwonymi liniami) nic nie moze wystawac nad horyzont (zaden lad, nie mowie o obiektach typu maszty, budowle, lecz o ladzie i tym co na nim rosnie) jezeli prawdziwym ma byc
globus babilonski.
W "
najbardziej optymistycznych" miejscach brakowalo kilkudziesieciu metrow do wychylenia sie nad "
horyzont globusowy".
Poruszalem sie do odleglosci 100 km.
Stwierdzilem, ze dalej nie ma juz sensu.
Dla stu kilometrow obnizenie wynosi 595 metrow => konieczna wysokosc npm 665 metrow.
A w interesujacym nas obszarze pomiedzy wielkimi jeziorami raczej nie ma takich wyzyn.
(Odleglosci wieksze niz 100 km sprawdzalem pobieznie. Jesli kto znajadzie, to prosze dac znac.)
Ale to mi nie wystarczylo.
Moze sie pomylilem z kierunkiem?
Zbadalem zatem opisana metoda caly obszar pomiedzy Toronto, a Burlington.
W sumie na jezdzeniu kursorem po mapie i analizowaniu wysokosci npm stracilem ponad dwie godziny.
Wynik moch poszukiwan jest taki:
W wycinku od Toronto do Burlington, w zakresie odleglosci do nieco ponad 100 km nie znalazlem obszaru ladu, ktory moglby byc widoczny z miejsca i wysokosci, ktore podalem i opisalem.
Obszary dalsze niz 100 km z uwagi na znaczna juz wielkosc obnizenia zbadalem pobieznie.
Jezeli jednak kto znajdzie taki obszar w podanym zakresie (od Toronto do Burlington), ktory moglby byc widoczny, ktorego wysokosc npm bylaby wieksza, niz obnizenie odpowiadajace odleglosci tego obszaru plus 70 metrow (wysokosc tafli jeziora Ontario), to niech wskaze.
Bo moze przeoczylem?
Wniosek moj jest nastepujacy:
Jezeli globus jest prawdziwy, to celujac obiektywem w obszar pomiedzy Toronto, a Burlington nie mam prawa na horyzoncie ujrzec nic innego, jak tylko wode i niebo.
Prosze wiec teraz zobaczyc, co ujrzalem, patrzac pod slonce.
Slonce mi sprzyjalo!
Jego silne promienie przeswietlily mgle widoczna na horyzoncie na poprzednich zdjeciach.


Powyzej kierunek w ktorym spogladalem.
Ponizej seria zdjec z coraz wiekszym przyblizeniem.
Co tez tam widac ?





Na ostatnich dwoch zdjeciach (najwieksze przyblizenia) widac wyraznie lad na calej dlugosci widocznego horyzontu.
Nie tylko jakies fragmenciki ladu "
wylaniajace sie zza horyzontu" domniemanej (urojonej) "
kulistej ziemi".
Lecz solidny pas ladu.
Widac tez jakis maszt stojacy na tamtym obszarze.
Lad na horyzoncie, podswietlony przez slonce "
od tylu".
Zdjecie "
pod slonce".
[Najlepiej kliknac w zdjecie, wtedy sie otworzy, potem jeszcze raz kliknac- wtedy sie powiekszy i ogladac na powiekszeniu.]
Widac wiec to, co jest niemozliwe do zobaczenia, jezeli ziemia jest jakas "
kula" lub czyms do niej podobnym.
Dlaczego wiec tak widac?
Bo ziemia jest plaska.
Jezeli kto nie wierzy, to niech jedzie i sam sprawdzi.
[Czlowiek niedokladnie myslacy musi jedynie pamietac o nastepujacym fakcie: ze jezeli pojedzie i nie zobaczy widoku takiego, jak ja mialem szczescie widziec, to jeszcze nie jest dowod, ze ja klamie lub ze "
ziemia jest jednak kulista". Niewidzenie moze byc bowiem spowodowane innymi przyczynami, niz "
kulistosc ziemi". Przede wszystkim zla przejrzystoscia powietrza. Podobnie moze byc sytuacja, ze w wycinku pomiedzy Burlington, a Toronto w jednym kierunku widac fragmenty ladu, a w innym nie widac. Poniewaz mowimy o wielkich obszarach- rzedu kilkudziesieciu-stu kilometrow (na boki). Przejrzystosc powietrza moze sie wiec zmieniac w zaleznosci od rejonu. W jednym kierunku moze byc widac lad, w innym moze nie byc widoczny. Podsumowywujac: jezeli w obszarze pomiedzy Toronto a Burlington "
nic nie widac", to znaczy widac sama tylko wode i niebo, to jest to wprawdzie zgodne z "
globusem", ale jeszcze go nie dowodzi. Bo moga byc inne przyczyny takiej niewidocznosci (w powietrzu). Jezeli jednak widac lad (z miejsca i wysokosci, ktore opisywalem) to jest to dowod na falszywosc bozka
globusa. Jest to jego "
falsyfikacja" uzywajac jezyka "
naukowego". Ja mialem szczescie ujrzec te "
falsyfikacje". Rownie dobrze bowiem moglem niczego nie zobaczyc: powietrze bylo "
ciezkie", co widac na zdjeciach. Kto zobaczy podobnie- tez bedzie mial szczescie. Najlepiej wybierac dni z dobra przejrzystoscia powietrza.]
Ziemia nie jest wiec "
kula", ani czyms do niej podobnym (jakas "
geoida").
Lecz jest plaska.
[Przynajmniej "
w zwyczajnym zakresie". Nie mowie bowiem o krancach ziemi- tych nie dano mi poznac. Krancow ziemi strzega przed ludzmi Lucyferianie (i ich sludzy, "
pozyteczni idioci"), majacy z dopustu Bozego wladze nad tym swiatem. Az do czasu. Jak zapowiedziano w Apokalipsie.
Bestia otrzymala wielka wladze od Smoka.
Smok z Bozego dopustu.
Przez wzglad na Sprawiedliwosc.
Przy okazji i na marginesie: wplywajac na obszar Antarktydy (oczywiscie majac specjalne pozwolenia) mozna byc aresztowanym nawet za wrzucenie butelki do morza! Tlumacza to "
troska o nature, dziewictwem tego obszaru, checia zachowania tego rejonu w stanie naturalnym, nienaruszonym, czystym". Lub podobnie. Szatanskie
baju baju. Prawdziwa przyczyna jest zapewne taka: boja sie by w okolice krancow ziemi nie dostaly sie urzadzenia plywajace po wodach i mogace nadawac obrazy tego co tez tam widac. Aby uchowala sie Tajemnica, wiedza tajemna Wielkiego Babilonu.]
A jesli kto twierdzi, ze "
pomylilem kierunki", to jest Wyrocznia Gwiezdna Wielkiego Babilonu, ktorej przeciez kazdy babilonczyk, czlowiek "
wiedzy" wierzy i ufa bezgranicznie.
Ostatnie zdjecia (te istotne, te pod slonce) wykonywalem 16.07.2016 roku ok. godziny 18:38.
Prosze wiec sprawdzic w Wyroczni Gwiezdnej.
Program
Stellarium pokaze gdzie bylo slonce w tym dniu, o takiej godzinie, w tamtym rejonie.
Ja bowiem nie klamie, ale opisuje to, co widzialem i sfotografowalem oraz to co "
robilem na mapie".
Zyjemy w czasie Wielkiego Zwodzenia, kosmicznego klamstwa.
W Babilonie Wielkim, Drugim Egipcie, w Wielkiej Sodomie.
Opowiadane sa basnie tego swiata, zwane "wiedza i nauka", zbudowane na checi wyjasniania swiata bez Boga.Cel tej lucyferycznej propagandy: zasiac w czlowieku zwatpienie w Boze Slowo, zachwiac jego wiara lub, co najmniej wypaczyc te wiare- by przestal wierzyc Bogu lub (jesli tego nie mozna osiagnac) chocby usilowal "godzic Prawde z falszem"- to co Prawdziwe , czyli Boze Slowo z tym, co Mu przeczy.Toczy sie wielka walka z Bogiem i Jego Slowem.
Klamstwo tego swiata walczy z Boza Prawda.
To JEST Prawda.