Myśle se problem jest bardziej złożony. Ale zapewne ten czynnik tez jest istotny. Rozwiązaniem są jednomadatowe okręgi wyborcze ale prowadzi to do zabetonowania sceny politycznej do dwóch ugrupowań.

Inczuczuna, akurat z tym się z Tobą zgadzam
Kukiz chciaĺ dobrze z JOWami, tylko że Kukiz to nie wytrawny polityk....
porównując z takimi politykami jak Korwin czy Kaczyński.
NIe wiem czy JOWy to zabetonowanie, można by np. zagłosować na kogoś z Konfederacji z części narodowej nie obawiająć się że głos przejdzie na część liberalną.

Problem jest niewątpliwie bardziej złożony. Nie wiem jak inni, ale mnie najbardziej boli możliwość wciskania do sejmu partyjnych przydupasów którzy nie raz się skompromitowali i już dawno powinni zniknąć ze sceny politycznej.

Jak by nie było list partyjnych, w ogóle by była inna filozofia wyborów i dla JOW nie było by "dwóch ugrupowań" bo głosowanie było by na ludzi a nie na ugrupowania. Tylko JOW pełne, nie system mieszany.
Mamy 5 osób i wybieramy tę na którą chcemy. Chyba konieczne byłyby dwie tury, aby nie było że z 5 osób wygrała ta, która zdobyła 20% głosów.

A są takie? No dobrze, a co z ludźmi, którzy uważają, że lepsza od demokracji jest np. monarchia czy republika? I nie mam tu na myśli poglądów Korwina, ale znam trzech facetów (kucharz, hydraulik, ochroniarz, a więc nie żadni kapitaliści, bogacze, liberałowie), którzy mają zdanie, że demokracja w obecnej formie to zły ustrój. "Nawracać ich i przekonywać" jak kiedyś do socjalizmu? Czy zamykać w więzieniach?

Ogólnie to frekwencja jest słaba (teraz była ostatnio rekordowa), ale nie wiem na ile to będzie trend w przyszłości.

Demokracja nie znaczy ochlokracja. Demokracja to pewne standardy, np. wolność słowa.
Te standardy są wykorzystywane przez wrógów demokracji. Gdyby nie było demokracji, to antydemokraci nie mogliby głosić swoich poglądów i żerować na niej.
Często mówi się o demokracji jako żądach tłumu, żądach ulicy.
Wprost przeciwnie - demokracja to szacunek dla każdego obywatela.

W tej ordynacji której politycy większości opcji nie pozwolą ruszyć to możliwe. Musiałaby zniknąć lista krajowa.

Masz wybory do senatu jako przykład. Mamy scenę polityczna mocno spolaryzowana pomiędzy PiS a PO. W większości okręgów wygrywa albo jeden albo drugi. Reszta idzie na zielona trawkę.

Bo jest mieszane: tylko do Senatu JOW.
Może gdyby w ogóle nie było proporcjonalnych, wtedy np. w jakimś rejonie, dużo mniejszym od województwa startuje wielu lokalnych polityków nie związanych z żadną partią.

Ilość kandydatów do senatu jest mniejsza, i sam senat nie jest tak ważny.

Pokaz mi taki region? I powiedz mi czy będzie miał na cokolwiek wpływ jeśli będzie sam.
W większości przypadków wygra wielki gracz.
W większości krajów gdzie są JOWy tam jest system dwupartyjny.

Jeśłi JOW to podział kraju na 460 okręgów, musiałyby być bardzo małe, ponieważ

Czyli wyborcy decydowali by o kandydacie tylko ze swego powiatu i to przy obniżeniu ilości posłów.

Ja jestem zwolennikiem zaorania całego systemu wyborczego. Mamy stanowczo za dużo darmozjadow w rożnego rodzaju wybieralnych czy to w samorządach czy krajowych władzach. Taki np. Nowy Jork ma dużo mniej radnych niż Warszawa. Tam jest chyba 8 albo 9 na caly NY.
Posłów tez mamy stanowczo za dużo. Przerośnięta biurokracja do likwidacji większość tych gremiów a przede wszystkim odchudzenie.

Przeciez ani sejm ani senat nie jest wam do niczego potrzebny gdy wszystkie decyzje i tak podejmuje jeden posel.

Ale to nasz sejm i senat, nie twój sądząc z wypowiedzi, więc co cie to obchodzi?

Zajmuj się łamaniem praw mniejszości katolickiej w Kanadzie