Nie miałam zbytnio czasu uczestniczyć w forumowych dysputach.
Teraz, po powrocie do domu, postaram się nadrobić zaległości.
Zauważyłam już, że pojawila nam sie nowa osoba na forum.
Dziwny gość, przyznaję.
Wytłumaczenia są dwa:
1.Neofita, który odnalazł Prawdę w katolicyzmie.
2. Ktoś, kto przywędrował tutaj z forum Krzyż (tradsi), żeby nawrócić f.Katolik.
Jak widzę, koledze wyraźnie wadzi, różnorodność Katolika, to iż forum jest dostępne zarówno chrześcijanom innych Kościołów i Zborów, jak i ateistom.
Prawdą, jest, że nasz brat, Turretin nie żałuje sobie jeżdżenia po Kk, tam i z powrotem, wytykając nam prawie bez przerwy, mroczne karty naszego Kościoła, często zresztą tendencyjnie interpretowane.
Niemniej to, co nam tutaj prezentuje -+katolik-, również jest nie do przyjęcia.
W swoim "zapale" dyskusyjnym, nie odbiega wcale od Turretina.
Postępuje identycznie, tyle, iż na odwyrtkę.
Zaserwował nam garść pomówień, właściwie same inwektywy, bez pokrycia.
Jako osoba obeznana nieco z tematem, postaram sią pewne sprawy wyjaśnić.
Raczej trudno nazwać ewangelicznych chrześcijan kłamcami.
To co wyznają - w to wierzą.
Owszem, są uprzedzeni do Kk, mając ku temu pewne powody.
[tyle wieków nazywania ich heretykami, musiało pozostawić zranienia]
Ich błąd polega na tym, że tak naprawdę nie znają Kk i osądzają go na podstawie wieków średnich, dziś już bardzo trudnych w weryfikacji.
Ponieważ Pismo Swięte odczytują literalnie, wiele aspektów naszej wiary, jest dla nich niezrozumiałe.
Ujęłabym to tak, iż zatrzymują się na powierzchni, nie próbując zejść w głębię.
Są przekonani, że tylko ewangeliczne chrześcijaństwo, jest zanurzone w Bożym Objawieniu.
Ale identyczne przekonanie żywią zarówno katolicy, jak i prawosławni.
"Każda pliszka swój ogonek chwali".
Wielość denominacji.
Wbrew pozorom, jest w nich jedność.
Pryncypia są te same, czyli mają takie samo Credo.
Kościoły i Zbory są autonomiczne, ale panuje miedzy nimi swobodny przepływ wyznawców.
Np. baptysta może przejść do zielonoświątkowców lub innej denominacji, nadal pozostając w obrębie swojej wiary.
Słabość protestantyzmu leży w wyzbyciu się skarbów Kościoła, które posiadał przez wieki.
Autonomia denominacji powoduje też mniejszą skuteczność w działaniu.
Z kolei my, mamy bogactwo różnorodnych duchowości.
Tradsów, neokatechumenat, Odnowe w Duchu Swiętym i wiele innych ruchów żywego Kościoła.
Do tego dochodzą różnorakie zgromadzenia i zakony.
Niestety, między tu też często nie ma wzajemnego porozumienia.
W ryzach ich trzymają sakramenty, a także konieczność podporządkowania się Magisterium Kościoła i papieżowi.
Prozelityzm.
Tak jak "nasi" próbują pozyskać wyznawców spośród prawosławnych i protestantów - podobnie grasują "ewangeliczni".
O ile jednak, ewangelizujący katolicy, starają się przekonać "rybki" do depozytu swojej wiary - o tyle, reformowani protestanci po ewangelizacji przechodzą do ataku.
I zaczyna się.
- Przypominanie papieży jak i księży "kiepskich pasterzy".
- Przywoływanie inkwizycji i wojen religijnych.
- Nazwanie wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, bałwochwalstwem; podobnie nazywane są ikony, figury i obrazy.
- Deprecjowane są wszystkie sakramenty (poza chrztem) jak też osoba Maryji.
A wszystko - jedynie w "trosce o zbawienie duszy".
Powyższe, jest często skuteczne, niestety. Trzeba być naprawdą osobą dojrzałą w katolickiej wierze, lub rozeznać, iż Kk jest tym co Bóg nam przygotował - aby potrafić oprzeć się tego rodzaju wycieczkom.